Posts

Hokus pokus, czary mary - nowy limit - dwa browary

 Witojcie! Z tej strony Paweł, alkoholik! Wszyscy wiemy, że pijącemu alkoholikowi nie brakuje najrozmaitszych umiejętności, więc nie powinno nas dziwić, że pięciowymiarowa matematyka i magia, również do takowych się zaliczają...ale do rzeczy. Mieliście kiedyś limit picia? Taki nałożony? Ale nie przez siebie (bo to i tak kurwa bzdura), tylko przez kogoś? I tu też trzeba zawęzić, bo nie chodzi o limit typu "piwo z kumplami i do domu", czy "nie najeb się na tej imprezie za bardzo". Nie! Ja mówię kurwa o takim limicie z prawdziwego zdarzenia! Takim dziennym, stałym limicie!  Ja miałem - 2 browary po pracy... No kurwa challenge accepted! I tu właśnie wjeżdża nam Houdini i Pitagoras jednocześnie. Bo wyobraźcie sobie, że wracam z pracy i kupuję czteropak piwa. I tu wszystko się zgadza, bo w tym czteropaku znajdują się owe dwa limitowane piwa. Po drodze do domu na szybko wypijam dwa (to drugie prawie do zerzygania bo do domu 20 minut), więc zaraz przed wejściem otwieram to ...

Alkoholik sportowiec

Siemaneczko. Wiadomo kto i wiadomo na co zaprasza 😁😎 Dzisiaj chciałbym Wam opowiedzieć o fenomenie alkoholika sportowca.  Z reguły nasz pijący alkoholik nie wykazuje jakichkolwiek cech sportowca, co widać przy jakichkolwiek próbach namowy na codzienne obowiązki (no chyba, że w grę wchodzi wyjście do sklepu bo to wiadomo z czym się łączy). Wtedy, nasz alkoholik, zazwyczaj jest zajęty (wiadomo czym) albo już sobie spokojnie śpi najebany. Jednym słowem, odpoczywa, a ma oczywiście do tego prawo. Są jednak momenty w których nasz alkoholik nagle zamienia się w sportowce i mistrza logistyki jednocześnie. Do tej cudownej przemiany, muszą być spełnione dwa warunki. Po pierwsze, musi być wcześnie rano, lub późno wieczorem. Po drugie naszemu alkoholikowi musi zaczynać brakować alkoholu, lub też właśnie zabrakło. Wtedy właśnie, za pomocą magii, zamienia się on w Bolta, Johnsona i Korzeniowskiego jednocześnie.  On doskonale wie jaki jest dystans do najbliższego sklepu i do której jest ot...

Alkoholik dla alkoholika

 Witam Was w ten piękny dzień i jak prawie codziennie, zapraszam na kolejny odcinek "Pasażu". Pewnie każdy z nas słyszał niejednokrotnie te wkurwiająca narzekania ze strony bliskich (najczęściej drugiej połówki) "nie słucha mnie", "w dupie ma co mówię", "nic do niego nie dociera" "nie rozumie jak ja się czuję " itd. I nie ma tu tak naprawdę powodu do śmiechu, bo żaden z nas nie jest w stanie sobie wyobrazić przez co przechodzi osoba współuzależniona. Ba - powiem nawet więcej - te wkurwiające "docinki" to święta prawda! Nie rozumiemy i nie dociera do nas. Dlaczego? Bo jesteśmy chorzy. AA nigdy by nie powstało, gdyby założyciele nie uświadomili sobie, że jedyną skuteczną metodą na wyleczenie się z alkoholizmu jest pomoc drugiego, niepijącego Alkoholika.  I właśnie po to tu jesteśmy. Nie tylko po to, żeby się leczyć, ale również po to by pomóc wyleczyć się innym. Bo to właśnie my jesteśmy w stanie ich zrozumieć i tylko my jesteśm...

Ziomek się ze mnie śmieje

 Siemaneczko! Z tej strony jak zwykle Paweł, alkoholik i zapraszam Was na PASAŻ, czyli Pamiętnik Alkoholika Starającego się Anulować Żale.  Na jednym z forów, natrafiłem niedawno na post w którym ktoś opowiadał, że postanowił rzucić picie, tylko że, jego najlepszy ziomek, taka Mordeczka od małego, ma z niego bekę w chuj i z każdą rozmową odechciewa mu się abstynencji. Tak, więc pyta "I co ja mam kurwa zrobic?" Zacznijmy od tego, że żeby dobrze się przygotować do rzucania chlania, najlepiej włączyć sobie przysłowiowe OCD (przysłowiowe, bo takie prawdziwe to ja mam non stop) i poukładać sobie wszystko idealnie na tip top, żeby w razie czego nic Cie nie wkurwiło. Z rodziną i znajomymi to samo. Więc jeśli masz takiego ziomka, to jak zwykle masz dwie opcje.  Jeśli to naprawdę Twój dobry ziomuś, taka naprawdę super Mordeczka, przyjaciel, to masz jedno podejście. Prosisz go o poważną rozmowę i mówisz, że się źle czujesz i że jedyną opcją na to, żeby się lepiej poczuć jest odstaw...

AA mi nic nie dało

Czołem, witam. Z tej strony, jak zwykle, Paweł, alkoholik. Dzisiaj chciałbym wypowiedzieć się na temat stwierdzenia "AA nic mi nie dało". To czekaj - że niby poszedłeś na spotkanie,posłuchałeś, przesiedziałeś do końca, nie zasnąłeś najebany i mówisz, że nic z tego nie wyniosłeś?  No to w takim kurwa razie opcje są dwie. Albo pierdolisz farmazony i nigdzie nie byłeś, albo nie zacząłeś nawet stawiać pierwszego kroku. Bo gwarantuję Ci, że gdybyś zrozumiał, że masz problem I chciał coś z tym zrobić, to już w pierwszej minucie spotkania dostałbyś przysłowiowego liścia w pysk, który niesamowicie miło by Cię zaskoczył... Moment, w którym podczas przedstawiania się przychodzi Twoja kolej i pierwszy raz wypowiadasz na głos "Mam na imię xx, jestem alkoholikiem", to moment w którym zmienia się absolutnie wszystko. Natychmiastowe uderzenie wsparcia i nadzieji całkowicie zmienia spojrzenie na tą całą chorobę.W jednym momencie zaczynamy rozumieć, że wcale nie jesteśmy gorsi, a ju...

Pierwszy krok na chłopski rozum

Siemaneczko - z tej strony Paweł, alkoholik! Dzisiaj chciałbym poruszyć taki dość oklepany temat, jakim jest "pierwszy krok" i pokrótce przetłumaczyć go na tak zwany "chłopski rozum ". Czym jest pierwszy krok? Tak najprościej - jest to przyznanie się przed samym sobą do bezsilności wobec alkoholu i do tego, że nie mamy żadnej kontroli nad naszym życiem. W moim pierwszym vlogu wspominałem, że uświadomienie sobie, że ma się problem to dopiero początek pierwszego kroku. Więc jaka jest różnica? Kiedy uświadomisz sobie, że masz problem i chcesz z tym coś zrobić,  to właśnie w tym momencie zaczynasz stawiać pierwszy krok. I dopóki nadzieję na wyzdrowienie i możliwość napicia się kiedyś bez żadnych konsekwencji nie zamienisz na świadomość tego, że już nigdy nie będziesz mógł spożyć alkoholu bez niszczenia sobie życia, to na tym etapie pozostaniesz.  Dopiero w momencie kiedy dojdzie do Ciebie to, że ta choroba rządzi Twoim życiem i zrozumiesz, że nigdy nie będziesz jedną z ...

Jesteśmy jak dzieci

 Cześć wszystkim! Z tej strony Paweł alkoholik.  Dzisiaj pozwolę sobie na takie porównanie, że my, alkoholicy jesteśmy trochę jak dzieci.  Bo gdy dziecku powiesz, że Święty Mikołaj przyniesie mu prezenty na święta, to uwierzy. Jak mu powiesz, że wróżka zostawi mu pod poduszką pieniążki w zamian za ząb, który wypadł, to uwierzy. Tak samo uwierzy jak mu poopowiadasz o jednorożcach... Jeśli mu zaczniesz mówić, że jest głupie i nic w życiu nie osiągnie, też uwierzy... Tak więc, jeśli zaczniesz mu wpajać, że jest mądre i pochwalać każdy postęp, tak żeby widziało Twoją dumę, to uwierzy. I ja nie piszę tego postu dla ludzi którzy się męczą z alkoholikami i muszą z nimi żyć. Może to być jakaś delikatna wskazówka dla tych ludzi, ale ja broń Boże nie mam zamiaru ich pouczać. Oni już swoje przeszli i przechodzą. Ja to piszę do Nas, alkoholików. Każdy z nas jest takim dzieckiem i to naszym zadaniem jest karmienie siebie, czyli tego dziecka, motywacją i wiarą w siebie samego. Bo damy ...